archiwum "alablog".... :-)
Czerwiec 2007

28 VI 2007 r.

Dzień jutrzejszy uświęcony jest męczeństwem świętych Apostołów Piotra i Pawła. Nie mówimy bynajmniej o mało znanych męczennikach: "Na całą ziemię ich głos się rozchodzi i aż po krańce świata ich mowy". Męczennicy ci na własne oczy oglądali to, co przepowiadali. Postępowali w sprawiedliwości, głosząc prawdę i umierając za prawdę.

Gdy Szaweł był bliski murów Damaszku, spotkał go Chrystus, powalił na ziemię, oślepił i w jednej chwili oświecił go, że jest w błędzie; że nauka, którą on tak zaciekle zwalczał, jest prawdziwą; że chrześcijaństwo jest wypełnieniem obietnic Starego Przymierza; że Chrystus nie jest bynajmniej zwodzicielem, ale właśnie tak długo oczekiwanym i zapowiadanym Mesjaszem.
Zaczeła się ta szczególna przygoda: dotknięty Miłością - głosi Ją aż po krańce świata.

Oby i dziś nie brakowało takich szaleńców.



23 VI 2007 r.
Bądź dla mnie skałą schronienia
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić,
bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą.
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca...
Ps 71, 3-4

Wiele się dzieje ostatnio. Jakże wielkiej potrzeba w tym wszystkim wewnętrzej samodyscypliny, by zachować właściwą postawę, by nie "krakrać tak jak wrony..."
Zachęcam do gorącej modlitwy i przyjazdu do Dębowca na wielkie święto młodości...
Do zobaczenia... Oj się będzie działo...


20 VI 2007 r.
"Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg".

Warto w życiu postępować tylko tak, by niczego “nie żałować” ani do niczego “nie czuć się przymuszonym” (por. 2 Kor 9,7). Jest to możliwe tylko wtedy, gdy spotykamy się na modlitwie z Bogiem, który widzi nasze serca, wie, co i po co czynimy. Otworzyć przed Nim bramy swojego życia i pozwolić Mu działać. Tylko w prawdzie może się narodzić autentyczne dobro – nie na pokaz i nie dla własnego zadowolenia, może się narodzić nowy człowiek, który całą swoją ufność złoży w Panu.

P.S. Pracowity czas na całego... Dla wielu to już czas wakacji, dla mnie... :-)



16 VI 2007 r.
"Rozważała w swoim sercu..."

To co się działo, co przerastało Jej wyobraźnie starała się zrozumieć w szczególnym sanktuarium swego Niepokalanego Serca.
Obym każdy z nas, nosił te sprawy i rozważał je przed Panem.

PS. Gratulacje dla tych, co kończą już sesje... Wytrwałości dla tych, co jescze w trakcie...



14 VI 2007 r.
Wspólna ekipa...

"Następnie wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu i kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości; Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia". (Łk 8,1-3)

Pan Jezus objął swym nauczaniem mieszkańców miast ale też i wsi. Nie dzielił, tych których nauczał, na gorszych i lepszych, na tych, którym należy głosić Ewangelie już i tych, którzy mogą poczekać. On starał się dotrzeć z przesłaniem o królestwie Bożym do wszystkich. W Jego ewangelizacyjnej "ekipie" było miejsce nie tylko dla Apostołów, mężczyzn, ale też i dla kobiet.
W tej "ekipie" jest także miejsce dla mnie. Czy jest ono zajęte czy ciągle puste? Czy przyjąłem już zaproszenie Jezusa do współpracy, czy też ciągle się waham, ociągam, nie mogę zdecydować? Czy potrafię współpracować w zespole, także mieszanym? Czy ochotnie ewangelizuję, widząc przed sobą tłumy, jak i pojedyncze osoby, tych z wyższych sfer, jak i tych z marginesu, pięknych i zadbanych, jak i tych zaniedbanych?
Jezus i Apostołowie zapewne z wdzięcznością korzystali z pomocy udzielanej im przez kobiety. A same kobiety przez udzielaną pomoc, pośrednio miały udział w dziele nauczania, które prowadził Jezus i uczniowie. W dziele ewangelizacji ważna jest nie tylko pierwsza linia, ale też i zaplecze, dobre zaplecze.
Czy potrafię być i na pierwszej linii, i kiedy trzeba owocnie działać na zapleczu? Czy potrafię korzystać z pomocy innych? Czy z niej korzystam? Czy nie usiłuję być samowystarczalny, a w rezultacie egoistyczny? Czy nie mam pokusy, aby "sukcesy" misyjne, ewangelizacyjne przywłaszczyć tylko dla siebie? Czy niewłaściwe postępowanie niektórych duchownych w sprawach materialnych nie stanowi dla mnie wygodnej "zasłony dymnej" dla mojego minimalnego zaangażowania materialnego w działalność Kościoła? Czy pamiętam, że zaplecze to nade wszystko ufna, żarliwa, stała modlitwa, szczególnie za tych, co na pierwszej linii? Czy pamiętam i się modlę?

Pomodlę się za wszystkich darczyńców, dobrodziejów, ofiarodawców...



10 VI 2007 r.
„Panie mój Boże, do Ciebie wołałem, a Tyś mnie uzdrowił” (Ps 30, 3)

Wysławiam Ciebie, o Panie, boś mnie wybawił i nie pozwoliłeś, aby wrogowie moi radowali się z mojego powodu. Panie, Boże mój, do Ciebie wołałem, a Tyś mnie uzdrowił. Panie, podniosłeś duszę moją z otchłani, przywróciłeś mnie do życia spośród schodzących do grobu...
Panie, wołam do Ciebie; błagam Ciebie, Boże. Jaki będziesz miał pożytek z mojej śmierci? Z mojego zejścia do grobu? Czyż proch Cię będzie wysławiał albo rozgłaszał Twą wierność?...
Biadania moje zmieniłeś mi w wesele; wór pokutny rozwiązałeś mi, opasałeś mnie radością, dlatego serce moje nie zamilknie, będzie śpiewało chwałę Twoją! Panie, Boże mój, będę Cię wysławiał na wieki
Tak mi do tych słów dziś blisko... Blisko także do Bartymeusza...

Proście, a będzie wam dane;
szukajcie, a znajdziecie;
kołaczcie, a otworzą wam.
Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje;
kto szuka, znajduje;
a kołaczącemu otworzą (Mt 7,7-8)



8 VI 2007.
"ale zamieszał..."

Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzek do niej: "Nie płacz". Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli, i rzekł: "Młodzieńcze, tobie mówię wstań". Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. (Łk 7,11-1)

Ewangelia rysuje przed nami ciekawy i pełen kontrastu obraz. Dwa tłumy, pochody zbliżające się do siebie. Z jednej strony podążający w stronę miasta Jezus, uczniowie i zafascynowany Jezusem i Jego czynami, tłum. Z drugiej wychodzący z miasta, zapłakana matka, martwe ciało syna niesione na marach i tłum uczestników pogrzebu pełen współczucia dla zmarłej. Życie naprzeciw śmierci, radość naprzeciw smutkowi, uśmiech naprzeciw łez.

Pan Jezus nie pozwolił śmierci niejako niepostrzeżenie, cichaczem przemknąć się obok Niego, minąć Go, jak gdyby nigdy nic. On postanowił nie tylko, wskrzesić do życia umarłego młodzieńca, otrzeć łzy z oczu przerażonej samotnym, pozbawionym wsparcia życiem, wdowy. On chciał, aby te dwa jakże przeciwstawne pochody, tłumy, manifestacje połączyły się i razem weszły do miasta wśród radości i wesela.

Gdzie, to znaczy do której grupy, do którego tłumu dziś się "załapię"?
A czy pozwolę Jemu w tym wszystkim "zamieszać"?



6 VI 2007 r.
"Zróbcie Mu Miejsce..."

W Kościele katolickim dziesięć dni po Zesłaniu Ducha Świętego obchodzona jest liturgiczna uroczystość ku czci Najświętszego Sakramentu, w Polsce nazywana świętem Bożego Ciała. Inspiracją do jej ustanowienia były między innymi objawienia, jakie miała siostra z konwentu augustianek w miejscowości Mont Cornillon, niedaleko miasta Liege - bł. Julianna (1193-1258).

Święto to po raz pierwszy wprowadził w 1246 r. dla diecezji Liege biskup Robert, a w kilka lat później zatwierdził je kardynał Hugo z Saint-Cher. Wkrótce w 1263 r. miał miejsce niezwykły cud. W Bolsenie niedaleko Rzymu podczas przełamania Hostii zaczęła z niej kapać krew. Był to znak, który otrzymał kapłan odprawiający Mszę świętą, gdy zwątpił, że pod postacią opłatka kryje się Ciało Chrystusa. Poruszony tym zdarzeniem papież Urban IV wprowadził w 1264 r. święto Bożego Ciała w Rzymie, a o opracowanie tekstów liturgicznych zwrócił się do św. Tomasza z Akwinu. Jak czytamy w papieskiej bulli, uroczystość miała być przebłaganiem i zadośćuczynieniem za znieważanie Najświętszego Sakramentu i odstępstwa od wiary świętej oraz miała upamiętniać ustanowienie Eucharystii. Poważny nastrój Wielkiego Tygodnia nie pozwalał na uroczyste obchody tego radosnego wydarzenia, wyznaczono więc inny termin uroczystości. Ogłoszeniu bulli przeszkodziła śmierć jej autora; święto Bożego Ciała wprowadził ostatecznie papież Jan XXII w 1. połowie XIV wieku. W Polsce obchody Bożego Ciała zainicjował w 1320 r. w diecezji krakowskiej biskup Nanker.

Tradycja organizowania w tym dniu procesji jest późniejsza niż samo święto. Zapoczątkowano ją w latach 1265-1275 w Niemczech, w Kolonii, a już w XV w. procesje urządzano w całej ówczesnej Europie, w tym także w Polsce. Na ich trasie przygotowywano cztery ołtarze, przy których odczytywano fragmenty czterech Ewangelii i udzielano wiernym błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.

A jaka jest moja postawa wobec tej szczególnej tajemnicy... obecności Jezusa pod postacią chleba i wina?



Zbliżam się w pokorze i niskości swej,
Wielbię Twój majestat, skryty w Hostii tej,
Tobie dziś w ofierze serce daję swe;
O, utwierdzaj w wierze, Jezu dzieci swe.

Mylą się o Boże, w Tobie wzrok i smak,
Kto się im poddaje, temu wiary brak,
Ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę,
Że w postaci chleba utaiłeś się.

Bóstwo swe na krzyżu skryłeś wobec nas,
Tu ukryte z Bóstwem Człowieczeństwo wraz,
Lecz w oboje wierząc, wiem ze dojdę tam,
Gdzieś przygarnął łotra: do Twych niebios bram.

Pod zasłoną teraz, Jezu widzę Cię,
Niech pragnienie serca kiedyś spełni się,
Bym oblicze Twoje tam oglądać mógł,
Gdzie wybranym miejsce przygotował Bóg.



2 VI 2007 r.

Są rzeczy, sprawy, tajemnice, do których człowiek powinien dorastać, powoli, bez pośpiechu. Zmierzenie się z nimi w punkcie niejako startu byłoby dla niego ponad siły, możliwości, nie do zniesienia. Wiedział o tym Pan Jezus. Swoich uczniów stopniowo wprowadzał w tajemnice i sprawy Ewangelii, Boże sprawy.

Czy ja akceptuje tę taktykę, pedagogikę mojego Mistrza? Czy czasami chcę wiedzieć wszystko i to zaraz, od razu, natychmiast, już, w tej chwili? Czy pozwalam, aby Pan stopniowo, zgodnie z rytmem rozwoju mych możliwości wprowadzał mnie w Swoje tajemnice? Czy modlę się o dar cnoty cierpliwości, opanowania? Czy zgadzam się z tym, że pomimo zabiegów i wysiłków wielu rzeczy, spraw nie ogarnę, o nich się nie dowiem, ich nie poznam? Ale czy chce poznać to co jest w zasięgu moich możliwości, zdolności, potrzeb, zainteresowań? Czy poznaje to, co dotyczy mojej wiary, religii?

Nawet przed Swą Męką i Śmiercią Zbawiciel nie powierzył uczniom wszystkiego. Oni mieli dorastać do prawdy i w prawdzie, dzięki prowadzeniu Ducha Świętego, także do Prawdy o Tajemnicy Jednego Boga w trzech Osobach, do Tajemnicy Trójcy Przenajświętszej.

Czy ja dorastam? Czy jestem uległy Duchowi Świętemu? Czy pozwalam Mu prowadzić się do prawdy? Czy żyję w prawdzie? Czy daję świadectwo prawdzie? Czy czasami nie mam pokusy, aby sobie trochę pokłamać, pooszukiwać? Czy przyjmuję prawdę o Trójcy Świętej i całym sercem ufam Bogu Jednemu w Trzech Osobach? Czy wierząc w Prawdę o Jednym Bogu w Trzech Osobach, jednocześnie szanuję, uznaję Jego Tajemnicę? Czy nie usiłuję na siłę Boga zrozumieć, pojąć, wręcz Nim zawładnąć?



1 VI 2007 r.
Ale się bedzie działo...

Zapytasz, co takiego? tu kliknij
A będzie jeszcze więcej...
Do zobaczenia... na XX Jubileuszowym Spotkaniu Młodych
Więcej na tu kliknij

Wszystkim z okazji dnia dziecka...

Życzę Ci błędów, które się da naprawić i odwagi, aby pogodzić się z tymi, których nie da się naprawić...
Życzę Ci tego, abyś był ufny jak dziecko, ale uważny i czujny jak jak ktoś, który doświadczył już czegoś...
Aby serduszko Twoje gorące było zawsze jak słońce... A uśmiech Twój radosny przypominał zapach wiosny...
Życzę Ci śmiechu w domu i lodów w niedzielę i przyjaciół najlepszych na świecie i wszystkiego, wszystkiego, co chcesz...